wtorek, 25 września 2012

#Zaproszenie

Chciałam Was zaprosić na bloga, nie mojego autorstwa. Jest on o TW i Justinie Bieberze. Bardzo mnie zainteresował choćby dobór bohaterów, więc jeśli możecie skomentujcie króciutki prolog, bo bez tego nie będzie rozdziałów ;). Proszę ;) <klik>

A teraz prywata xD
Rozdział pojawi się w następnym tygodniu, jeżeli POD OSTATNIM ROZDZIAŁEM POJAWIĄ SIĘ CONAJMNIEJ JESZCZE DWA KOMENTARZE, wiem że dużo wymagam, ale zauważyłam że staraciłam czytelników i w sumie to się nie dziwię ;( Wiem, że nie umiem pisać, rozdziały są coraz gorsze, no ale cóż...

czwartek, 20 września 2012

13. Miłosna epidemia?

- Trzeba przesłuchać policjantów, mówię wam, wiecie, że mam nosa do takich rzeczy.
- Naprawdę sądzisz, że ktoś ci tu coś powie? Policjanci znają te sztuczki i nie dadzą ci się podejść. Za krótko tu jesteś Nathan, i wydaje ci się, że wszystko jest proste, czarno- białe, a tak nie jest!
Nathan lekko zirytował się na słowa Jay'a. Ale wiedział, że dopnie swego. Taki miał charakter, jak już raz coś sobie postanowi to twardo się tego trzyma.
Zaproponował przesłuchania, ale pomóc zechciała mu początkowo tylko Kelsey, bo to dla niej ta sprawa była aż tak ważna. A wiadomo, że jak Kelsey to i Tom po chwili się zdecydował. Reszta jednak była nieugięta, a zwłaszcza Jay, postanowili nie bawić się w przesłuchania, które ich zdaniem, i tak nic dobrego nie przyniosą a wręcz przeciwnie.
*
Parker, Sykes i Belle wybrali się windą na czwarte piętro. Tam swoją "siedzibę" miał wydział obyczajowy. Tom razem z Kelsey przesłuchiwali mężczyzn, którzy nie chcieli im zbyt wiele powiedzieć. Udzielali bardzo wymijających, ogólnikowych odpowiedzi. Kelsey wiedziała, że trochę ryzykuje rzucając być może fałszywe lub nie oskarżenia przeciw swoim współpracownikom z wydziału. Nie miała robić nic ponad to, co powiedział jej Armani. Jednak ta gra była warta świeczki.
*
Nathan przesłuchiwał młodą, ładną rudowłosą dwudziestolatkę. Podobała się Nathanowi, co jednak nie ułatwiało mu zadania. Była bardzo skrępowana, peszyła się. Unikała kontaktu wzrokowego, unikała też odpowiedzi na jakiekolwiek pytanie postawione przez seksownego policjanta. Nathanowi od razu zapaliła się czerwona lampka. Wyczuł, że ona coś wie. Ale bała mu się o tym powiedzieć, musiał się więc postarać, by zdobyć potrzebne mu informacje. Nachylił się do jej ucha, zaczął bawić się jej włosami, szeptać miłe słówka. Byli sami w pomieszczeniu.
- Wiem, czego chcesz. Wszystko ci powiem, ale są dwa warunki.
Była bezpośrednia, widać było strach na jej twarzy, ale wiedziała chyba o czymś, co jej ciążyło, Sykes chciał pomóc jej pozbyć się tego ciężaru. Ten mój urok osobisty jest przydatny- pomyślał i znów spojrzał na rudą.
- A więc słucham, co to za warunki?
- Nie tutaj, dziś o 20.00 w "Palomie", masz być sam i wszystko o czym się dowiesz, zrozumiano?
- To są trzy warunki.
- Przestań, bo zmienię zdanie.
 *
Tom i Kelsey zakończyli już swoje przesłuchania. Nic się nie dowiedzieli. Zauważyli, że Sykes flirtuje z jakąś laską, więc nawet na niego nie czekali. Schodzili po schodach, gdy Tom celowo się potknął i wylądował na Kelsey. Ich usta dzieliły już tylko milimetry. Zaczęli się całować, po chwili Kelsey wstała i odeszła. Tom był zdezorientowany. Przecież odwzajemniła pocałunek! Jej usta były najsłodsze na świecie, jak twierdził. Pobiegł za nią. Chwycił za ramię. Odwróciła się.
- Nie tutaj.- szepnęła całując go w szyję.
- A co z pracą?
- Od kiedy ty taki pracuś? Przecież nawet stąd nie wyjdziemy! Pójdziemy do WC, zrobimy co mamy zrobić i już.
Tom był zdzwiiony zachowaniem Kelsey, ale nie ukrywał, że pasowało mu to. Poszli do damskiej toalety. Weszli do kabiny, zamknęli się. Zaczęli się namiętnie całować. Po chwili pozbyli się też bielizny. Kochali się bardzo szybko i krótko. Ubrali się i wyszli.
*
Nathan ubrał na spotkanie beżowe spodnie, do tego koszulkę w tym samym kolorze, postanowił nie zakładać czapki. W Paomie był pięć minut przed czasem. Po chwili przyszła Danielle, tak miała na imię rudowłosa. Ubrana była w czerwoną krótką sukienkę, szpilki tego samego koloru. Włosom pozwoliła swobodnie opadać na ramiona. Nathan dziwnie się poczuł. ona była taka elegancka, a on? Od razu przeszła do sedna. Zaczęła opowiadać.
- Ją porwali, bo za dużo wiedziała. Wiedziała o układach, nielegalnych interesach.
- Kogo, z kim?
- Policjantów. Handlowali bronią, narkotykami, ale opłacali ludzi, by nikt się nie dowiedział. Nareesha usłyszała jak rozmawiali o jakiejś wymianie towarów, chciała iść do Armaniego, ale jak widzisz nie zdążyła.
- A jakieś nazwiska? I skąd o tym wiesz?
- Znalazłam telefon Nareeshy, wszystko nagrała. Dam ci to nagranie. Wszystko po nim wywnioskujesz sam. A teraz może coś zamówimy? Jestem cholernie głodna...
Zamówili sushi. Jedli, pili wino. Zatracili się w rozmowie. Śmiali się. Podszedł kelner i poinformował, że zaraz zamykają. Wyszli. Nathan zaproponował Danielle, że ją odprowadzi. Doszli pod jej dom. Stali pod małym jednopiętrowym domkiem. Towarzyszył im księżyc. Nathan miał już odchodzić, ale zatrzymała go cichym "Nath". Pocałowali się. Zaprosiła go na górę, z trudem ale odmówił. 
*
Jay i Siva zostali w biurze. Robili różne rzeczy od składania samolocików, po grę w panśtwa, miasta. Odebrali telefon. Zgłoszenie. Ktoś znalazł w parku kobietę brutalnie zgwałconą. Nie żyła. Pojechali na miejsce zdarzenia. Nie informowali Toma ani Nathana o nowej sprawie. Kobieta była naga, jej ręka była uniesiona ku górze, tak jakby wyciągała ją po pomoc. Na całym ciele była sperma.
- O kurwa! Będę rzygał!- powiedział Jay.
- Czekaj, ja też. 
- No panowie, nowa sprawa, wierzę, że uda wam się ją rozwikłać szybko.- dodał lekarz, który badał ciało.

____________________________
I tym radosnym( ale sarkazm) akcentem kończę rozdział. Następny w drugiej połowie następnego tygodnia, bo mam dużo sprawdzianów. Czekam na 7 komentarzy.
Dedyk dla mojej szwagierki Gabryśki xD Kocham Cię <3
+ Zapraszam na nowego bloga z imaginami  tu jest link ;)

poniedziałek, 17 września 2012

12. Casanova.

Sprawa księdza została oficjalnie uznana za zakończoną. Ksiądz otrzymał karę dożywotniego pozbawienia wolności. Nie znaleziono w jego przypadku argumentów, które spowodowały by łagodniejszy wymiar kary. 
Chłopcy siedzieli i przeglądali akta po raz ostatni. Tom oparł się swobodnie na krześle, założył ręce za głowę. 
Rozległo się pukanie do drzwi.  
Weszła ONA. Szczupła, wysoka blondynka. Ideał- pomyślał Tom. Jego źrenice rozszerzyły się do granic możliwości na jej widok. Chwilę na niego popatrzyła, jednak zaraz odwróciła głowę. W głowie Toma panował teraz mętlik. Zamyślony patrzył w sufit i obmyślał plan działania, aby zdobyć blondynkę.
- Jestem Kelsey, nie wiem czy mnie znacie. Pracuję w obyczajówce, ale nie przyszłam wam tu zawracać głowy moją historią policyjną.
- Możesz mówić. Twój głos jest niczym balsam dla mych uszu, - mówił cały w skowronkach Parker.
Była bezpośrednia, wiedziała po co przyszła i nie chciała nic więcej.
- Ee, kolego, nie za szybko? Nie bądź taki do przodu, bo cię sznurówki wyprzedzą. - odparła, pokazując język.
Tom cały czas uśmiechał się sam do siebie, ale wiedział, że jeśli chce być z Kelsey to łatwo nie będzie. Ma dziewczyna temperament...
- Przyszłam tu...
Nie zdązyła dokończyć, bo przerwał jej Parker.
- No a nie przyfrunęłaś?
- Ale on ma podryw!- szepnął Jay do Seev'a.
- Uspójcie go. Zaginęła jedna z policjantek, tak z obyczajówki Nareesha McCaffrey. Zaginęła trzy dni temu. Ostatni raz widziano ją na stacji benzynowej. Kupowała paliwo, ale kupiła więcej niż mieścił bak jej samochodu. Od razu wydało mi się to dziwne. Ale nic nam to nie daje, poza tym nic nie mamy. Nikt nic nie wie, nikt nic nie widział.
-  Co my mamy z tym wspólnego?
-  Pomożecie mi? Dostałam sama tą sprawę, ale wydaje mi się, że to coś grubszego.
- Czy mam rozumieć, że są podejrzenia, że ona nie żyje?
- Sama nie wiem, co mam o tym myśleć. Przyjaźnię się z Nareeshą odkąd razem pracujemy, nigdy wcześniej nie było podobnych sytuacji, że ona się nie odzywała. 
*
Odwiedzili stację benzynową. 
Nie było akurat chłopaka, który wtedy ją obsługiwał, zadzwonili po niego, nawet długo nie czekali, bo mieszkał dosłownie na drugim  końcu ulicy. 
Przepytali go. Bardzo dokładnie pamiętał jak przebiegały jej zakupy. 
Była spokojna, tak jakby nic się nie stało i nie spodziewała się tego co mogło by się wydarzyć. Zapamiętał ją, bo była ładna, w jego typie, Ale nie tylko dlatego, kupiła 100 litrów benzyny, mimo iż jej samochód ledwo mieścił połowę z tego. Już to wydało mu się dziwne, no ale co mógł zrobić? Zapłaciła za zakup kartą. Później już jej nie widziano.
*
- I co? Dalej nic nie mamy...
- Skąd ta pewność?- zaczął Nathan.
- O pan mądrala będzie wygłaszał swoje teorie.- dalej popisywał się Tom.
- Tom, przestań, bo nie będę cię lubić.- opanowała sytuację Kelsey.
Tom momentalnie ucichł.
- Kupiła więcej benzyny niż mieścił jej bak. Nie dziwi was to?
- No, dziwi i co?
- Policyjne radiowozy mają rozszerzone baki, by paliwo nie skończyło się podczas pościgu.
- Sugerujesz, że kupiła więcej paliwa bo...
- Może napadli ją, właśnie policjanci i kazali kupić paliwo, zapłacić kartą by zachować pozory...
- To by może i trzymało się kupy, ale on stwierdził, że nic dziwnego nie było w jej zachowaniu.
- A może był przekupiony? Nie pomyśleliście o tym? 
- Jeszcze raz, złóżmy to co mamy.
____________________
Tadam. Rozdział! Napisałam, bo parę osób stwierdziło, że im się podoba i wgl, więc wielki dedyk dla tych osób. Bez Was bym nie dała rady. Dziękuje. Mam nadzieję, że nie zawiodłam tym rozdziałem ;) I proszę o więcej niż 3komy, jak to było ostatnio ;)
Kocham WAS ;*********

środa, 5 września 2012

#Notka

ZAWIESZAM BLOGA!
Nie wiem na jak długo, ale na miesiąc conajmniej.
Wiecie, 3 gimnazjum, trzba wziąć się do roboty, pewnie i tak będę się uczyć tak jak wcześniej, ale warto sobie wmawiać ;D
Nie zawieszałabym gdyby nie to, że statystyki poszybowały diametralnie w dół, ale rozumiem to, bo ostatni rozdział był wysoce beznadziejny.
Postaram się szybko wrócić, napiszę pare rozdziałów do przodu i będzie git.
Kiedyś wrócę ;D
Przepraszam tych, którym ten blog się podoba i znaczył cokolwiek ;D
Pozdrawiam. ;*************
Pamiętajcie, że Was kocham :*

sobota, 1 września 2012

11. Za dnia policjant, w nocy zaś muzyk.

Księdza od razu zaprowadzili do pokoju przesłuchań. Miał go tak "maglować" Nathan. Jednak jakoś zbytnio mu to nie wychodziło. Nie był zbyt stanowczy, zadawał pytania bardzo ostrożnie ale zarazem za bardzo ostrożnie i przez to nie udało mu się uzyskać jakiejkolwiek informacji, co do motywu sprawcy. Żelu i Loczek słuchali całego nieudanego przesłuchania, po czym Seev zdenerwował się i wtargnął do pokoju przesłuchań. Poprosił Nathana na słówko. Wtedy powiedział mu, że jeśli chce coś wyciągnąć od podejrzanego to nie może być jak baba, miły i uprzejmy. Sam postanowił zająć się tym przesłuchaniem, sam znaczy razem z Jay'em. Razem tworzyli duet wspaniałych "przesłuchiwaczy". Weszli. Ksiądz siedział nieruchomo. A to dobre, przesłuchanie księdza, no tego to chyba jeszcze w żadnym filmie nie grali. Początkowo księżulo, tak nazywał go Jay, nic nie mówił. Jednak Siva zdecydował się poświecić mu lampką prosto w oczy. Nic.
- Dobra, nie chcesz mówić, nie mów. I tak jesteś udupiony. Napaść na funkcjonariusza na służbie, oj kochaniutki długo nie wysłuchasz grzechów innych, swoją drogą jak można wierzyć w Boga i łamać przykazania. Przecież zabójstwo to grzech, ba, nawet ciężki. Nie wstyd panu, a może raczej powinienem był powiedzieć księdzu?
Widział, że ksiądz zaczął się nad czymś zastanawiać. Błądził wzrokiem po całym pomieszczeniu, które de facto nie było duże, nie miał więc wiele do podziwiania.
- Jak chcesz coś pooglądać to idź do muzeum, tu się gada!
Loczek już się niecierpliwił, miał dość. Chciał już wiedzieć! Ile można zwlekać. Na jego miejscu dawno bym zaczął gadać, przecież mają dowody- starał się wczuć w podejrzanego.
- Dobra, powiem wam wszystko co i jak.- wydusił w końcu z siebie.
- No jakże miło z księcia strony.
- Zamieniamy się w słuch.
Nathan i Tom stali za drzwiami pokoju przesłuchań. Ale przysłuchiwali się wszystkiemu.
- To nie było tak, że ja nie miałem motywu.- zaczął mówić powoli. Głos miał, taki jakby dziecięcy.
- No to dlaczego to robiłeś?
Robili się coraz bardziej niecierpliwi. Czy on w końcu powie dlaczego zabijał?!
Marc, tak nazywał się podejrzany ksiądz, zamknął oczy.
- Co on kurwa robi?- wybuchł Jay.
- Wracam do przeszłości.- otrzymał natychmiastową odpowiedź.- Na moich oczach matka zabiła ojca. Myślicie, że łatwo jest żyć z czymś takim?
- Miałem pięć lat kiedy matka zabiła ojca.- zaczął blefować Seev.
Jego własne słowa sprawiały mu ból, ale chciał w jakiś sposób zbliżyć się do księdza, zbudować bezpieczną powłokę, tak aby mógł on poczuć jakąś więź, nić porozumienia. Żeby chciał się wygadać przed osobą, która, jak kłamał Seev, była w tej samej sytuacji co on, może nie tyle co takiej samej, ale podobnej.
- Więc wiesz jak się czuje. Ale ja z kolie wiem, że chcesz zakończyć tę sprawę i mieć mnie w końcu z głowy.
Przemilczeli, czekali aż sam zacznie mówić dalej, a wiedzieli że zacznie.
- Nie, nie dlatego to zrobiłem.Ona mnie zahipnotyzowała. Mówiąc "ona" mam na myśli swoją matkę, chociaż nie powinienem jej tak mianować, nie zasłużyła na to. Kazała mi zabijać ludzi, o których wiem, że zrobili komuś krzywdę. Miałem być tak jak ona. Zabiła ojca bo przyczynił się do śmierci jej przyjaciółki.
- Co ma do rzeczy hipnoza? I jakim cudem o niej pamiętasz?
- Zapomniała dorzucić tego zaklęcia, czy jak to się tam zwie, żebym niczego nie pamiętał.
Mordował, bo zahipnotyzowała go matka? To miałem wpisać do akt i protokołu?- myślał Loczek. Przecież to niedorzeczne. Zakończyli przesłuchanie, sami byli zmęczeni tym wszystkim. Przy drzwiach stał Nathan. Powiedzieli mu o motywie. Wydało mu się to dziwne ale być może możliwe. Seev zaczął ochrzaniać Nathana, że był tak miękki podczas przesłuchiwania.
- Nie możesz tak łatwo zadawać pytań. Tu trzeba twardo, a nie gadasz jak do dziewczyny.
Oczy Nathana zaszkliły się. Siva go uraził. Wróciły wspomnienia.
- Ej, co jest?
- Nic. Przypomniało mi się. Przypomniała mi się moja dziewczyna, która nie żyje, bo ktoś ją zgwałcił i potem zabił.
- Przepraszam.
- Wiem, nie wiedziałeś, To było moje pierwsze przesłuchanie.
- Dobra skończcie już te przeprosiny- wtrącił Tom,- Siva, Jay idziemy grać?
Nathan popatrzył na nich ze zdziwioną miną.
- Ach, ty nie wiesz. Tak po pracy sobie koncertujemy tu i tam. Zawsze wpadnie trochę grosza. Idziesz z nami?
Chwilę się wahał, ale stwierdził, że nie ma nic lepszego do roboty. Poszli na mały placyk niedaleko jakiejś galerii. Tom i Siva grali na gitarach a Nathan z Loczkiem śpiewali jakieś znane lub mniej znane piosenki. W ten sposób zarobili 100 dolarów. Grali zawsze tak w każde czwartki. Czasami grywał z nimi Max, ale robił to naprawdę rzadko.
Cieszyli się, że zamknęli sprawę. Teraz tylko sprawa sądowa, ale ksiądz raczej dostanie dożywocie. Pozostało im tylko napisanie sprawozdania i ostateczne odłożenie teczki na półkę i pozwolenie jej by zarosła kurzem.
_________________
To chyba najgorszy rozdział tego opowiadania. Moja osobista porażka ;| Ostatni jeszcze wakacyjny rozdział ;(