sobota, 1 września 2012

11. Za dnia policjant, w nocy zaś muzyk.

Księdza od razu zaprowadzili do pokoju przesłuchań. Miał go tak "maglować" Nathan. Jednak jakoś zbytnio mu to nie wychodziło. Nie był zbyt stanowczy, zadawał pytania bardzo ostrożnie ale zarazem za bardzo ostrożnie i przez to nie udało mu się uzyskać jakiejkolwiek informacji, co do motywu sprawcy. Żelu i Loczek słuchali całego nieudanego przesłuchania, po czym Seev zdenerwował się i wtargnął do pokoju przesłuchań. Poprosił Nathana na słówko. Wtedy powiedział mu, że jeśli chce coś wyciągnąć od podejrzanego to nie może być jak baba, miły i uprzejmy. Sam postanowił zająć się tym przesłuchaniem, sam znaczy razem z Jay'em. Razem tworzyli duet wspaniałych "przesłuchiwaczy". Weszli. Ksiądz siedział nieruchomo. A to dobre, przesłuchanie księdza, no tego to chyba jeszcze w żadnym filmie nie grali. Początkowo księżulo, tak nazywał go Jay, nic nie mówił. Jednak Siva zdecydował się poświecić mu lampką prosto w oczy. Nic.
- Dobra, nie chcesz mówić, nie mów. I tak jesteś udupiony. Napaść na funkcjonariusza na służbie, oj kochaniutki długo nie wysłuchasz grzechów innych, swoją drogą jak można wierzyć w Boga i łamać przykazania. Przecież zabójstwo to grzech, ba, nawet ciężki. Nie wstyd panu, a może raczej powinienem był powiedzieć księdzu?
Widział, że ksiądz zaczął się nad czymś zastanawiać. Błądził wzrokiem po całym pomieszczeniu, które de facto nie było duże, nie miał więc wiele do podziwiania.
- Jak chcesz coś pooglądać to idź do muzeum, tu się gada!
Loczek już się niecierpliwił, miał dość. Chciał już wiedzieć! Ile można zwlekać. Na jego miejscu dawno bym zaczął gadać, przecież mają dowody- starał się wczuć w podejrzanego.
- Dobra, powiem wam wszystko co i jak.- wydusił w końcu z siebie.
- No jakże miło z księcia strony.
- Zamieniamy się w słuch.
Nathan i Tom stali za drzwiami pokoju przesłuchań. Ale przysłuchiwali się wszystkiemu.
- To nie było tak, że ja nie miałem motywu.- zaczął mówić powoli. Głos miał, taki jakby dziecięcy.
- No to dlaczego to robiłeś?
Robili się coraz bardziej niecierpliwi. Czy on w końcu powie dlaczego zabijał?!
Marc, tak nazywał się podejrzany ksiądz, zamknął oczy.
- Co on kurwa robi?- wybuchł Jay.
- Wracam do przeszłości.- otrzymał natychmiastową odpowiedź.- Na moich oczach matka zabiła ojca. Myślicie, że łatwo jest żyć z czymś takim?
- Miałem pięć lat kiedy matka zabiła ojca.- zaczął blefować Seev.
Jego własne słowa sprawiały mu ból, ale chciał w jakiś sposób zbliżyć się do księdza, zbudować bezpieczną powłokę, tak aby mógł on poczuć jakąś więź, nić porozumienia. Żeby chciał się wygadać przed osobą, która, jak kłamał Seev, była w tej samej sytuacji co on, może nie tyle co takiej samej, ale podobnej.
- Więc wiesz jak się czuje. Ale ja z kolie wiem, że chcesz zakończyć tę sprawę i mieć mnie w końcu z głowy.
Przemilczeli, czekali aż sam zacznie mówić dalej, a wiedzieli że zacznie.
- Nie, nie dlatego to zrobiłem.Ona mnie zahipnotyzowała. Mówiąc "ona" mam na myśli swoją matkę, chociaż nie powinienem jej tak mianować, nie zasłużyła na to. Kazała mi zabijać ludzi, o których wiem, że zrobili komuś krzywdę. Miałem być tak jak ona. Zabiła ojca bo przyczynił się do śmierci jej przyjaciółki.
- Co ma do rzeczy hipnoza? I jakim cudem o niej pamiętasz?
- Zapomniała dorzucić tego zaklęcia, czy jak to się tam zwie, żebym niczego nie pamiętał.
Mordował, bo zahipnotyzowała go matka? To miałem wpisać do akt i protokołu?- myślał Loczek. Przecież to niedorzeczne. Zakończyli przesłuchanie, sami byli zmęczeni tym wszystkim. Przy drzwiach stał Nathan. Powiedzieli mu o motywie. Wydało mu się to dziwne ale być może możliwe. Seev zaczął ochrzaniać Nathana, że był tak miękki podczas przesłuchiwania.
- Nie możesz tak łatwo zadawać pytań. Tu trzeba twardo, a nie gadasz jak do dziewczyny.
Oczy Nathana zaszkliły się. Siva go uraził. Wróciły wspomnienia.
- Ej, co jest?
- Nic. Przypomniało mi się. Przypomniała mi się moja dziewczyna, która nie żyje, bo ktoś ją zgwałcił i potem zabił.
- Przepraszam.
- Wiem, nie wiedziałeś, To było moje pierwsze przesłuchanie.
- Dobra skończcie już te przeprosiny- wtrącił Tom,- Siva, Jay idziemy grać?
Nathan popatrzył na nich ze zdziwioną miną.
- Ach, ty nie wiesz. Tak po pracy sobie koncertujemy tu i tam. Zawsze wpadnie trochę grosza. Idziesz z nami?
Chwilę się wahał, ale stwierdził, że nie ma nic lepszego do roboty. Poszli na mały placyk niedaleko jakiejś galerii. Tom i Siva grali na gitarach a Nathan z Loczkiem śpiewali jakieś znane lub mniej znane piosenki. W ten sposób zarobili 100 dolarów. Grali zawsze tak w każde czwartki. Czasami grywał z nimi Max, ale robił to naprawdę rzadko.
Cieszyli się, że zamknęli sprawę. Teraz tylko sprawa sądowa, ale ksiądz raczej dostanie dożywocie. Pozostało im tylko napisanie sprawozdania i ostateczne odłożenie teczki na półkę i pozwolenie jej by zarosła kurzem.
_________________
To chyba najgorszy rozdział tego opowiadania. Moja osobista porażka ;| Ostatni jeszcze wakacyjny rozdział ;(

4 komentarze:

  1. Oj tam oj tam. Moim zdaniem to jeden z lepszych rozdziałów. Ale możliwe, że twierdzę tak tylko dlatego, że wszystko się wyjaśniło. Sama nie wiem.

    Ciekawe, czego będzie dotyczyła następna sprawa...

    OdpowiedzUsuń
  2. nie gadaj głupot;)
    rozdział jest genialny
    + zapraszam do mnie all-need-you-love-jay.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Hej chciałabym dołączyć do was i pisać imaginy na waszym blogu. Mam wiele ciekawych pomysłów. Jeśli jest taka możliwość to napisz do mnie to moje gg 2306838

      Usuń
  3. Super rozdział
    i wszystko jasne
    czekam na następny

    OdpowiedzUsuń