Sorki, ale nie mam czasu, by tu pisać.
Muszę przemyśleć kolejne rozdziały.
Wrócę pod koniec listopada.
Piszę na tym blogu:
Co raz weźmiesz do serca, zostanie w nim na zawsze.
sobota, 27 października 2012
czwartek, 18 października 2012
16. Film? Chyba raczej dramat.
- Wiecie co? Bez sensu żebyśmy wszyscy jechali. Pojedzie tylko Nathan i Jay.
- Ja zapłacę za to paliwo. - mówił Seev.
- Spoko.
Siva uregulował rachunek wynoszący 50 dolarów, Nathan zobowiązał się do oddania pieniędzy w ciągu tygodnia.
Pojechali do parku, tam znaleziono zwłoki kolejnej dziewczyny. "Procedura" sprawcy była identyczna. Też nie zostawił żadnych śladów. Pozostawało czekać na szczegółowy raport, w którym i tak pewnie nic nie będzie.
*
Nathan przeszukał cały dom. Nie mógł znaleźć pieniędzy, nie przypominał sobie też, by komuś coś pożyczał. Czyli co? Jedyną podejrzaną osobą była Danielle? Postanowił z nią o tym porozmawiać. Wiedział, że musi być delikatny, by nie wyczuła, że ją oskarża. Zadzwonił. Była w pracy, ale mimo to odebrała. Poprosił, by przyszła do niego, gdy będzie mogła. Umówili się na 16.00. Ona też miała mu coś ważnego do powiedzenia.
*
Siva, Nareesha i Tom pojechali na komendę. Tam ujrzeli Maxa z jakąś dziewczyną. Zdziwili się i to nawet bardzo. Max nie był chyba zbytnio zadowolony wizytą tej kobiety. Mimo to wyglądało jakby byli blisko, przynajmniej kiedyś. Blondynka odwróciła się do nich i przedstawiła. Nazywała się Sam Elev. Po chwili wyszła i wróciła, ale tym razem z wózkiem. Max'owi było wstyd, że jego pracownicy muszą być świadkami tego typu akcji. Sam podeszła do Toma i powiedziała:
- Podobny do Maxa, prawda?
Tom uważnie przyglądał się dziecku. Dziecko jak dziecko, każde jest praktycznie takie same. Tyle, że łysy, czyli jednak mogło być Maxa.
- Tak, wykapany tatuś. - odrzekł po chwili.
Napotkał się na złowrogie spojrzenie przełożonego.
- Nie wykapany, z jednego wytrysku. - zażartowała Samantha.
- Czy mógłbym was przeprosić na moment? - pytał Max.
Wszyscy wyszli.
- Co ty sobie wyobrażasz? Myślisz, że nabierzesz mnie na dziecko? Byliśmy razem ponad pół roku temu! Fakt mógłbym być ojcem, ale zawsze się zabezpieczaliśmy!
- No to jak nie ty, to kto?
Zrobiła bezbronną i niewinną minę, jednak na Maxa to nie zadziałało. Pokazał jej drzwi. Nie musiał robić tego dwa razy, wyszła już za pierwszym.
*
Danielle była punktualnie. Przywitała Nathana buziakiem w policzek. Unikała jego wzroku. Nathan zaprosił ją do salonu. Przygotował romantyczną kolację. Jednak, gdy zobaczyła stół przykryty czerwonym obrusem, drogie wino i pełno świeczek, odrzuciło ją. Nathan wysłał jej pytające spojrzenie. Rozpłakała się. Przytulił ją mocno, gładził po głowie. Po chwili odsunęła się od niego. Wyglądała na zakłopotaną i tak też było.
- Muszę ci coś ważnego wyznać. - zdobyła się na odwagę.
- Dobrze, usiądźmy. - zaproponował. Odmówiła.
- Ja... jestem...
- No mów! - ponaglał ją Nath.
- Jestem lesbijką! - wykrzyczała.
Nathanowi w jednej chwili zawalił się cały świat. Dziewczyna, którą pokochał, a nie przyszło mu to łatwo, okazała się być lesbijką.
- Wyjdź proszę, muszę to sobie wszystko poukładać.
- To nie wszystko.Jestem w ciąży. - wydukała przez łzy.
- Będę miał dziecko z lesbijką. A to dobre. - ironizował załamany Nathan.
*
Nathan, gdy ochłonął zadzwonił do Jaya i Sivy. Pojechali razem do banku, bo Młody chciał wyjąć kasę z konta. Po drodze opowiedział im o wszystkim. Starali się go pocieszać, ale w końcu sami przyznali, że sytuacja jest wyjątkowo beznadziejna. W banku Nathan poprosił o wypłacenie 1000 dolarów. To były jego ostatnie pieniądze. Gdy uzyskał kwotę odszedł od okienka. Wyszli z banku. Nagle usłyszeli( Nathan i Jay) głośny jęk. Za nimi szedł Seev. Odwrócili się. Siva leżał na chodniku w wielkiej kałuży krwi. Ktoś postrzelił go w brzuch. Zaraz przybiegł do nich jakiś facet i zaczął się tłumaczyć. Mówił, że kręcą tu film, on był reżyserem.
- To dlaczego aktor miał prawdziwy pistolet, w dodatku odbezpieczony?
Na te słowa reżyser wyraźnie się oburzył. Stwierdził, że nie zajmuję się produkcją byle jakiej szmiry. Zapowiadała się afera!
*
Pogotowie przyjechało po pięciu minutach, Seev pozostawał nieprzytomny. Zabrali go do szpitala. Nathan i Jay zadzwonili do Maxa, Toma, Kelsey i Nareeshy. Najbardziej całym zajściem przejęła się Nareesha. Czyżby zależało jej na Seev'ie???
*
Nathan otrzymał sms'a od Danielle.
To ja wzięłam Twoje pieniądze.
Szybko odpisał.
A przepraszam w jakim celu?!
Odpowiedź zwrotna:
Chciałam usunąć nasze dziecko. Ale nie zrobię tego. Kocham je. Pieniądze oddam Ci jutro. Mimo wszystko kocham Cię.
___________________________
Teraz możecie mnie zlinczować za to badziewie!Czekam na krytykę.
środa, 17 października 2012
#Zaproszenie
Założyłam nowego bloga. Tym razem nie z opowiadaniem, ani nie są to imaginy. Tym razem moje wywody na temat TW, Takie bzdury, ale mi się nudziło. Zaparaszam ;)
<klik>
PS. Rozdział pojawić pownien się maksymalnie w sobotę. ;D
<klik>
PS. Rozdział pojawić pownien się maksymalnie w sobotę. ;D
środa, 10 października 2012
15. Takie jest życie...
Seev od razu zaczął krzyczeć, że znalazł Nareeshę. Wszyscy szybko znaleźli się koło niego. Siva nie bardzo wiedział co się dzieje. Ale znalazł ją! Początkowo była nieprzytomna. Sprawdzili więc tętno. Żyła! Była bardzo zmarznięta. Siva zaoferował, że zabierze ją do swojego domu i pozwoli tam dojść do siebie. Przykrył ją kocem, dał kubek ciepłej herbaty. Przez cały czas się nie odzywała. Była chyba dalej w szoku, bo kiwała się to wprzód, to w tył. Po wypiciu herbaty zdrzemnęła się. Po upływie pół godziny wstała. Seev akurat w czasie kiedy spała wyszedł z powrotem do pracy. Zostawił jej tylko kartkę.
Słodko wyglądasz, kiedy śpisz.
Mieszkanie nie jest duże więc spokojnie wszystko znajdziesz.
Nareesha była trochę zła, ale później jej przeszło. Zadzwoniła do Kelsey. Chwilę rozmawiały, Kel obiecała, że gdy tylko będzie miała chwilę to do niej przyjedzie. Przyjechała po jakiś dwóch godzinach. Razem z Seev'em, w końcu to był jego dom.
- Widzę, że już doszłaś do siebie, więc spokojnie możesz nam opowiedź, jak do tego doszło, że zostałaś uprowadzona?
Kelsey mimo, że przyjaźniła się z Nareeshą to zawsze była stanowcza, nie owijała w bawełnę, po prostu nie lubiła się rozczulać.
- Uprowadzona, wiesz był kiedyś taki film, całkiem niezły. - mówiła Nareesha.
- Przestań się wykręcać. - mówiła blondynka. - Zastraszyli cię? Nie możesz nam nic powiedzieć, tak?
- Yhym... - potaknęła niepewnie głową jej przyjaciółka.
- Cudownie... - westchnęła. - Możesz nam powiedzieć, przecież podsłuchu to tu raczej nie ma a ciebie też już nie znajdą.
Nareesha długo się wahała. Bała się. Najwidoczniej miała jakieś stany lękowe. Seev podszedł do kanapy, na której siedziała. Przysiadł się do niej, objął ramieniem. Po chwili zaczęła mówić.
- Oni handlowali dziewczynami. Sprzedawali je Niemcom do burdeli. Brali za to niezłą kasę. Około 10 tysięcy za jedną. Ale to nie było tak, że od razu, gdy przychodziło "zamówienie" to je wysyłali do Niemiec. Nie! Najpierw sami musieli sobie poużywać...
W tym momencie się rozpłakała. Seev mocno ją objął. Wtuliła się w jego klatę. Po chwili miał całą mokrą od łez koszulkę.
- Przepraszam. - wydukała między jednym szlochnięciem a drugim.
- Spokojnie, płacz do woli.
Zapadła cisza. Pozwolili jej się wypłakać. Gdy już się uspokoiła, Kelsey zadała pytanie.
- Czy oni cię zgwałcili?
Na te słowa dostała huksańca w biodro od Seev'a.
- Bądź delikatniejsza.
- Jestem policjantką, nie mogę. Taki zawód.
- Nawet w przyjaźni zachowujesz się jak na przesłuchaniu?
- Czasem trzeba!
Kłótnia narastała wraz z upływem minut.
- Stop! - wydarła się Nareesha. - Możecie nie zachowywać się jak dzieci w piaskownicy, które kłócą się o łopatkę?
- Tu nie chodzi o jakąś tam łopatkę, tylko o ciebie.
- Odpowiem na pytanie Kelsey. Nie. Nie zgwałcili mnie, Nie udało im się to. A wiesz czemu? Mieliśmy wtykę. Widzieliście filmik z mojego telefonu? Przecież pytam o rzeczy oczywiste. No i ten młody, który się tak podlizywał i wazelinił, to Gabriel. Nasza wtyka. Już wcześniej rozpracowywaliśmy tą grupę. Jemu udało się do nich "dołączyć". Miał zdobyć potrzebne informacje i zakończyć sprawę.
- Dalej nie rozumiem, co robiłaś na tej stacji pociągów?
- Gabriel rzekomo tam miał mnie zgwałcić i porzucić. Tylko wyszło inaczej... Chciałam stamtąd uciec, ale złapał mnie "Brudny Harry", tak na niego wołali i pobił. Kazał trzymać mordę na kłódkę, albo stanie mi się coś o wiele gorszego. Nic więcej nie pamiętam, bo zemdlałam. Potem obudziłam się na tej stacji, ale niezbyt kontaktowałam, jak widzieliście sami.
W tym momenice do mieszkania wleciał Nathan z Jay'em, którzy o mały włos się nie wywali. Jak widać nie znali rozkładu mieszkania swego kumpla. Nathan przysiadł się do Nareeshy, którą na chwilę zostawił Seev, bo poszedł odebrać telefon. Wrócił po chwili z dosyć nietęgą miną.
- Kolejne morderstwo. - oznajmił.
- Jedziemy!
- Nathan ty jesteś samochodem? - zapytał Loczek, poprawiając fryzurę.
Nathan potaknął. Zbiegli do auta, okazało się, że Nath ma mało paliwa i ledwo dowlecze się do domu, bo oczywiście był na tyle roztrzepany, że zapomniał portfela. Gdy podjechali pod jego dom, szybko wbiegł na górę. Znalazł portfel, wziął go i z powrotem był w samochodzie. Zajechali na stację benzynową. Przyszedł moment zapłaty, Młody sięgnął po portfel, lecz okazało się, że był on pusty. Gdzie były więc jego pieniądze??
_____________________
Pisany na szybko i w stanie gorączki, co tłumaczy te błędy ortograficzne i składniowe( ja na to bardzo zwracam uwagę xD).Proszę o 8 komentarzy. (chcę zobaczyć czy w ogóle tyle osób odwiedza i czyta to "opowiadanie")
Jeśli chcecie być informowani o nowych notkach to napiszcie kontakt w zakładce Czytelnicy ^^).
środa, 3 października 2012
14. Twoje oczy mają kolor nieba.
- Teraz mamy dwie sprawy?! Zaginięcie Nareeshy i ta o tu.- Jay'owi na
sam widok robiło się niedobrze, wolał nawet nie myśleć przez co musiała
przejść ta biedna dziewczyna.
*
Nathan po odprowadzeniu Danielle wrócił do domu. Długo rozmyślał o dzisiejszym wieczorze. Cały czas wpatrywał się w telefon. W sumie nie wiedział po co to robi. Patrzenie przecież i tak nic by mu nie dało. Chyba liczył na to, że zadzwoni. Nie zadzwoniła. Nathan mimowolnie pisał jej imię palcem po stole. Miał jeść kolację, ale nie miał ochoty, myślał tylko o niej. Myślami był przy niej, przy Danielle. Zakochał się, tylko sam bał się sobie w duchu do tego przyznać. Przecież jeszcze całkiem nie dawno była Sarah... Minęły nawet nie dwa miesiące... Usłyszał pukanie do drzwi. Spojrzał na zegarek. Była 22:22. Zdziwił się, kto mógł go odwiedzić o tej porze? Pukanie się powtórzyło. Krzyknął "moment" i po chwili poszedł otworzyć. To była Danielle. Nic nawet nie mówiła, po prostu wpiła się w jego usta. Nathan odwzajemnił pocałunek, który trwał mniej więcej 5 minut. Czuł, że przy niej może być znowu szczęśliwy. Przecież życie toczyło się dalej, a Sarah na pewno chciałaby by był szczęśliwy, nawet bez niej. Później rozmawiali. Spędzili ze sobą noc.
*
Znano już również tożsamość zabitej dwudziestolatki. Samanta Walker. Była asystentką producenta filmowego.Dzień później otrzymali wyniki sekcji zwłok. Wynikało z niego, że dziewczyna została brutalnie zgwałcona, ale to było oczywiste już od samego początku. Nie trzeba było być nie wiadomo jakim ekspertem, by to stwierdzić. Nie znaleziono również nasienia sprawcy, ale to też nikogo nie dziwiło. Wiadomo, że taki przestępca doskonale wie, co robi i ma wszystko dokładnie zaplanowane, nie może sobie pozwolić na jakikolwiek błąd. Tylko dlaczego wybrał sobie taką ofiarę?
- Dobrze, dobrze, ale co z tą spermą z jej ciała?- zapytał Jay z wielkim obrzydzeniem.
- Gdzieś tu o tym pisało.- szukał w tekście Max, po chwili znalazł.- O, jest. Sperma nie należy do sprawcy, ewentualnie sprawców. Zostało skądś przyniesione i "rozlane" po całym ciele. Też czujecie obrzydzenie?
- Też!- odrzekli niemalże chórem.
- Jakim trzeba być potworem by zgwałcić? Przecież była młoda, ładna, całe życie stało przed nią otworem. Jak chciał zaspokoić swoje pragnienia to mógł iść na dziwki a nie gwałcić i to w tak okropny sposób tą dziewczynę.- uniósł się Nathan. Od razu przypomniała mu się Sarah i znów nadzieja, że może właśnie jej zabójca znów zaatakował i że może go dorwać i w końcu wymierzyć sprawiedliwość.
- Co najgorsze nie mamy w ogóle punktu zaczepienia jeśli chodzi o tę sprawę.
- No właśnie. Co więc robimy?
- W tej sprawie na razie nic.
- Ach.- walnął się w czoło Nathan.- Teraz zmienię temat na sprawę Nareeshy. Dostałem od Danielle nagranie z telefonu Nareeshy. I jeszcze go nie obejrzałem.
*
Nath włączył odpowiednie nagranie. Obraz był dość niewyraźny, za to dźwięk miał dużo lepszą jakość. Na nagraniu widać było dwóch policjantów. "Brygada Wspaniałych" znała ich, ale tylko z widzenia. Jeden, był zbliżony wiekiem do Nathana, drugi natomiast nieco starszy.
- To co szefie, robimy jak zawsze?- zaczął młody.
- Nie jestem twoim szefem, jesteś tu na "zastępstwie" więc nie pierdol mi tu miłych słówek, tylko bierz się do roboty, zabieraj się za nią, zbajeruj, żeby nie stawiała oporów.
- Ale po co my ją mamy porwać?
- Nie porwać tylko zaprosić w nasze skromne progi a co potem Niemcy z nią zrobią to już mnie nie interesuje.
W tym momencie zorientowali się, że ktoś ich obserwował. Wyszli z pomieszczenia, wytrącili Nareeshy telefon, ale on dalej nagrywał. Nie było obrazu, była to jedna wielka czarna plama. Ale było słychać jej krzyki: - Już wam się nie uda, wszystko wiem. Na co któryś z nich uderzył ją, bo było słychać uderzenie.
- Co o tym sądzicie?
- Handel żywym towarem?
- Wywozili je potem do Niemiec, zapewne do burdeli. Musimy przejrzeć ostatnie zaginięcia dziewczyn w wieku od 18 do 30. Może jest na niej nasza ofiara.
- W takim razie co z Nareeshą?
- Musimy jej szukać.
Weszła Kelsey. Od razu pokazali jej filmik. Chwilę myślała.
- Chyba wiem, gdzie jej szukać.- powiedziała.
*
Pojechali za miasto. Długa to była droga. Nie mieli pojęcia ani gdzie jadą, ani czy odnajdą tam policjantkę. Dojechali do starej stacji pociągów, była opuszczona. Wszyscy popatrzyli pytającym wzrokiem na Kelsey.
- Już wam mówię, bo nie wytrzymam więcej tych nerwowych spojrzeń, jakie mi posyłacie.
Jej wzrok ostatecznie zatrzymał się na Tomie, znała już ten wzrok, zakochanego, rozradowanego Toma. Podszedł do niej i szepnął jej na ucho:
- Twoje oczy mają kolor nieba.
Na co ona spojrzała w niebo, które było całkiem zachmurzone. Nie chciała już mu nic mówić, bo wiedziała, że zaraz zaczęło by się gadanie.
- Kilka lat temu, mieliśmy podobną sprawę, zaginęła wtedy młoda dziewczyna, w podobnym wieku co Nareesha i właśnie tu ją znaleźliśmy. Dlatego pomyślałam, że może ona tu jest.
Zaczęli szukać. Przeszukiwali każdy zakamarek, ale bez skutku. Postanowili jednak się nie poddawać... Szukali... Seev potknął się o coś. Zaliczył kameralną glebę. Wstał, otrzepał się. Chciał zobaczyć o co się potknął. Były to nogi Nareeshy.
________________________
Ta dam! Przepraszam, że tak długo nie dodawałam, ale nie jest to zależne ode mnie.Mam 3 sprawdziany w tygodniu i tak co tydzień. Postaram się dodawać chociaż raz w tygodniu. Czekam na opinie i głosy w ankiecie ;D
Subskrybuj:
Posty (Atom)