sobota, 11 sierpnia 2012

8. Stojąc w deszczu.

Przez chwilę stali i każdy spoglądał po sobie. Aż w końcu Max się wydarł i kazał im jechać, przeszukiwać miasto. Chwilę się ociągali, ale po kolejnej deprymendzie swojego szefa biegiem ruszyli do samchodu. Jay wziął mapę w dłoń. Tom usiadł za kierownicą.  Pierwszy parking był dość blisko, jednak nie wystarczająco blisko na tyle, by starczyło benzyny. Samochód rozkraczył im się na środku drogi, na jakimś odludziu. Do najbliższej stacji benzynowej mieli kilometr. Wysłali Nathana z kanistrem a sami pchali samochód na pobocze. Gdy dopchali wóz, zaczęło padać, szybko wsiedli do środka.  Wiedzieli, że Nathan będzie zły, bo zmoknie mu czapka, czyli świętość.
*
Nathan szedł środkiem ulicy. Szedł tip- topami. Był zły, że wysłali akurat jego, jak zawsze najmłodszy musiał odwalać czarną robotę, więc dlaczego niby tym razem miało by być inaczej? Nagle niespodziewanie zaczęło padać. Zaczął biec. Poczuł, że o coś się potknął, potem czuł już tylko uderzenie w beton. Chwilę mu zajęło nim całkiem się podniósł. Otrzepał się. Rozmasował obolałe kolano. Już miał odchodzić, lecz jednak chciał poznać powód swojego upadku. Rozejrzał się, był na parkingu. Wyjął z kieszeni latarkę. Zapalił. Potknął się o... trupa, o ofiarę na której poszukiwania ruszyli. Wziął telefon. Jednak nie było zasięgu. Poszedł na stację. Wrócił z kanistrem, wracał tą samą drogą. Wrócił na parking. Stał tam i mókł. Nie chciało mu się iść, a wiedział że i tak zaczną go szukać.
*
Czekali na młodego jakieś pół godziny. Żeby się nie nudzić włączyli radio. Słuchali najnowszych kawałków. Jednak w pewnym momencie Tomowi skończyły się papierosy i powiedział, że idzie po tego jak się wyraził- ciamajdę. Nie chcieli by szedł sam, więc wszyscy wysiedli z auta. Zamknęli je. Założyli kaptury i ruszyli. Uszli jakieś niecałe 200 metrów i znaleźli swoją zgubę. Stał jak taka sierotka nad czymś, czego bliżej zidentyfikować się nie dało, bo było zbyt ciemno. W ręce trzymał kanister. Tom rzucił tylko ciche " No jego szczęście.". Podeszli do niego i zobaczyli ofiarę o której była mowa. Mężczyzna, około tryzdziestki, wysoki, łysawy.
- No i jest...
- Dłudo szukać nie musiałem- mówił Nath, jakby dumny z samego siebie, W końcu to on znalazł ofiarę, co nie wydawało się łatwym zadaniem.
- No i czego cieszysz mordę? Potrzebny nam morderca a nie kolejna ofiara!
- Tak wiem...
- Była przy nim kartka? Przykazanie?- zmienił temat Seev, który wyczuwał, że może zaraz dojść do kłótni, a tego nie chciał, bo lubił obydwu a poza tym nie lubił być między młotem a kowadłem.
- Była. Czytaj. 
Seev wziął kartkę, na której napisane było Nie pożadaj żony bliźniego swego.
- Czyli miał kochankę?
- Niekoniecznie.- mówił Natk, który miał nadzieję, że może znalazł mordercę swojej dziewczyny, wiedział, że szanse na to były bardzo marne, ale zawsze były.
*
Po przyjechaniu ekipy ruszyli do samchodu. Tom nalał benzyny i ruszyli w drogę. Chcieli jechać do domow, ale zadzwonił Armani, żeby wpadli jeszcze na komendę, bo chciał im coś przekazać. Tak też zrobili. Max na nich czekał. Przekazał im kolejną kartkę, która dostał. 
Wiedziałem, że dacie radę. W sumie nie musieliście długo szukać. Jeśli podejrzewacie, po przykazaniu, że miał kochankę to mylicie się. Powodzenia! 
- I rzeczywiście. Nie chodzi o kochankę. Był podejrzany o gwałt i morderstwo młodej dziewczyny ale nie było dostatecznych dowodów.
- Dobrze mu tak. Gwałciciele, zboczeńce i wszyscy tacy powinni zginąć.- mówił agresywnym tonem Nath, który wiedział już, był pewien, że zginął oprawca jego dziewczyny.
- Też tak sądzę, ale dalej nic nie mamy. Poza listami, które nic nam nie dają, bo nie są pisane odręcznie, tylko na koputerze.
- Może zajmiemy się tym rano?
- Tak! Padam na twarz....
Jay słaniał się na nogach, podobno jak i Siva. Malo nie zasnęli.
- I tak nie miał zamiaru was dłużej tu trzymać, jedźcie do domów, widzimy się jutro.
- Do zobaczenia.- rzucili na odchodne.
Rozeszli się do domów. Jutro czekało ich mnóstwo roboty....

________________________
Z dedykiem dla Asi, tak się nie mogłaś doczekać i pomogłaś mi od czego zacząć rozdział ;D Mam nadzieję, że ani ciebie, ani pozostałych tym rozdziałem nie zawiodłam. Następny pojawi się za jakieś dwa tygodnie, bo wyjeżdząm, no może wcześniej ;D

11 komentarzy:

  1. ej ! ja nie chcę czekać dwa tygodnie. :(
    świetny on jest. ♥ x

    OdpowiedzUsuń
  2. Ja już nie ogarniam. Kto jest zabójcą? O co tu chodzi? Nie wytrzymam dwóch tygodni!

    OdpowiedzUsuń
  3. Ooo dziękuje zaa dedykacje <3
    Rozdział oczywiście wspaniały , tak samo jak reszta tego kryminalnego opowiadania.
    Nie mam pojęcia skąd ty masz taki talent do pisania, ale podziwiam. Nie wiem jak wytrzymam przez całe dwa tygodnie bez nowego rozdziału, ale jakoś będe musiała.
    Kinia, życzę Ci żebyś przez ten czas odpoczynku dostała ogromnej weny do kontynuowania tego kryminału z udziałem naszych uroczych wariatów.
    Buziaki <3 <3 <3 <3

    OdpowiedzUsuń
  4. Bosko! Proszę, następny wcześniej niż 2 tygodnie! ;3

    OdpowiedzUsuń
  5. Super rozdział
    ale kto jest tym mordercą ?
    czekam na następny

    OdpowiedzUsuń
  6. Pff Ty mnie nigdy nie zawodzisz, jasne?!?!
    Pewnie nie tylko mnie ;)
    Ale, ze dwa tygodnie?!
    Chcesz mnie zakatować czekaniem na śmierć?!
    Jakoś to przetrzymam, a co do rozdziału...
    Znasz moje zdanie!!
    Jest niesamowity!!!
    W pale mi się nie mieści, że takie genialne dzieło wychodzi spod rąk tak młodej dzieweczki xD
    Szybko dodaj następny!!
    <33
    ;**
    ♥♥♥

    OdpowiedzUsuń
  7. laska!!!! to jest swietne dodaj nexta jak najszybciej nie moge sie juz doczekac

    OdpowiedzUsuń
  8. takim czymś nie można zawodzić, powinnaś wydać tą książkę. Hehe, ciekawe jakby zareagowało tw gdyby ją przeczytali.

    OdpowiedzUsuń
  9. Co ?! mam tyle czekań na nexta ?!
    To nie fer ! xd

    Boski rozdział i już nie mogę doczekać się kolejnego :**

    OdpowiedzUsuń
  10. Czemu aż 2 tygodnie to będą jakieś tortury :(
    Czekam na nexta!!
    I zapraszam na mojego bloga http://stoorythewanted.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  11. Przeczytałam twojego bloga,
    Jest on ORYGINALNY.
    Cudowny, świetny!
    Czekam na następny rozdział.

    OdpowiedzUsuń