Nathan po jakiś dziesięciu minutach drogi znalazł się pod domem wdowy. Nie było korków, co tłumaczyło, że tak szybko dotarł na miejsce. Wszedł do środka. Po minach kolegów widział, że przesłuchanie się nie "klei". Postanowił sam spróbować czegoś się dowiedzieć. Poprosił, aby Siva z Jayem wyszli, bo widział ich zrezygnowanie i brak cierpliwości. Wyszli, nawet nie stawiali zbytnich oporów. Na odchodne powiedzieli, że zaczekają na niego w samochodzie. Pożyczyli mu również powodzenia. Mimo przesądu podziękował. Wdowa wskazała ręką fotel. Nathan rozsiadł się w nim jakby był u siebie w domu, tak też się poczuł. Przez chwilę milczał. Po chwili się odezwał:
- Może mi pani coś opowie o swoim mężu?- mówił łagodnym, ale i zarazem zdecydowanym tonem
- A co konkretnie chciałby pan się dowiedzieć?- tak jakby się przed nim otworzyła, liczył na to, że uda mu się czegoś dowiedzieć.
- Może na początek czy byłby skłonny popełnić samobójstwo?
- Nie wydaję mi się. Zawsze był raczej spokojny, potrafił radzić sobie z własnymi problemami. Był dla siebie samego psychologiem.
- Czyli pani też uważa, że ktoś go zabił?
- Tak,tak właśnie myślę.
- A miał może jakiś wrogów? Ktoś mógł życzyć mu śmierci?
- Hmmm- nastąpiła długa przerwa, którą po chwili przerwała i kontynuowała- Szczerze mówiąc mogło być to prawdopodobne
- To znaczy?
- Mąż prowadził dużą firmę, był człowiekiem bardzo wpływowym
- Prowadził firmę sam?
- Nie. Mogę dać panu numer do współwłaściciela.- powiedziała i bez oczekiwania na odpowiedź ze strony Nathana zapisała ciąg cyfr na kartce- To na tyle. Przykro mi, ale muszę pana już pożegnać, mam coś ważnego do załatwienia
- I tak mi pani trochę pomogła. Bardzo dziękuje i do widzenia- wyszczerzył zęby w bezpretensjonalnym uśmiechu i wyszedł
Po chwili znajdował się w samochodzie, w którym czekali na niego Żelu z Loczkiem. Opowiedział im o tym co się przed chwilą dowiedział. W sumie wiele to nie zmieniało, ale zawsze coś. Nath wybrał się do domu, chciał trochę odpocząć i pomyśleć w spokoju. Reszta zrobiła to samo. Nath po drodze do domu zahaczył o sklepik oddalony maksymalnie o dwieście metrów od jego kawalerki. Kupił świeże pieczywo i serek Almette. Wszedł do domu, od razu poszedł do kuchni by coś zjeść. Po zjedzonym posiłku rozległo się pukanie do drzwi. Niechętnie, ale poszedł otworzyć. W drzwiach stała jego sąsiadka razem ze swoim ukochanym pupilkiem- Nutką- pieskiem rasy york. Prosiła, aby wyszedł z ją na spacer. Nie miał serca odmówić tej staruszce. Ubrał się i pewnym krokiem wyszedł z Nutką na dwór. Po drodze minął miejscowych pijaczków
- Ale ty jesteś piękna. Jakiej ty jesteś rasy?- odezwał się mniej podpity głaskając suczkę
- Stary, kurwa przecież to londyńczyk!- odezwał się jego kumpel
Nathan zignorował ich uwagi i poszedł dalej. Sunia się załatwiła i odprowadził ją do sąsiadki, która to nadziękować się nie mogła. Wrócił do domu. Usiadł na kanapie, włączył telewizor, by po raz kolejny zobaczyć jak Bruce Willis ratuje świat. Jednak nie porwało go to. Podszedł do regału i sięgnął po pierwszy z brzegu kryminał, był to akurat "Rytuał zbrodni" autorstwa Andreasa Franza. Tak odpłynął na całe popołudnie i wieczór.
____________________________________
Po długiej przerwie jest! Na tym blogu na razie nic nie napisałam, po prostu mam wenę na ten. Może się zabiorę za tamto opowiadanie, by je w końcu skończyć... Czekam na komentarze ;*
Świetne!
OdpowiedzUsuńNie mogłam się doczekać!!
Ale nareszcie jest :D :D
Czekam na rozwiązanie tej zagadki ;**
♥♥♥
super
OdpowiedzUsuńciekawi mnie ta zagadka
następny proszę
Juz sie nie mogłam doczekać świetny .!
OdpowiedzUsuńWieczór mu minął tak mnie we wrześniu.
Serek Almette <33