piątek, 27 lipca 2012

5. Kur(w)acjuszka.

Tom powoli dochodził do siebie po chorobie. Zawsze tak miał: szybko łapał wirusa, za to chorował maksymalnie trzy dni, tak było również tym razem. Mimo to miał jeszcze jeden dzień chorobowego. Ojciec do niego zadzwonił i poprosił o to, aby zapytał się czy mają miejsca w sanatorium. Jakby sam nie mógł pójść- pomyślał. Mimo to zgodził się. Nie chciał przecież mieć ojca na sumieniu- żartował. Powolnie zjadł śniadanie, zwykłe płatki z mlekiem, bo nie chciało mu się robić zakupów, nie miał po prostu na to czasu ani najmniejszej nawet ochoty. Poszedł do łazienki, przeczesał włosy, ubrał zieloną koszulkę i krótkie spodenki do tego białe tenisówki. Wziął portfel i kluczyki. Wyszedł z mieszkania. Zezłościł się na samego siebie, bo nie wziął z domu papierosów co oznaczało wydatek. Pobiegł szybko do najbliższego kiosku i kupił papierosy. Zapłacił i już w sklepie odpalił jednego, poczuł się o niebo lepiej. Wrócił do samochodu. Włożył kluczyki w odpowiednie miejsce i ruszył. Cała podróż trwała około kwadrans. Nie było korków, a nawet gdy były to tak małe, że aż nieodczuwalne czasowo. Wysiadł co wiązało się z wypaleniem kolejnego papierosa. Starał się nie zaciągać, bo wiedział jak bardzo szkodzi to jego zdrowiu. Postanowił, że to będzie jego ostatni papieros dzisiejszego dnia. A jeśli chodzi  o postanowienia to jak on coś sobie postanowił to kurczowo się tego trzymał. Wszedł do  sanatorium. Poszedł do recepcji, w której jednak nikogo nie było. Ujrzał na blacie dzwoneczek, taki jak w hotelach i zadzwonił. Po chwili czekania ukazała się ona- piękna, skąpo ubrana, długonoga szatynka o nieziemskich zielonych oczach. Na jej piersi widniała plakietka, z której odczytał, że ma na imię Susanne. Zamrugał oczami raz i drugi, w końcu był tu w sprawie ojca. Nie zdążył jednak wydobyć z siebie ani jednego słowa, gdyż wleciała roztrzęsiona sprzątaczka z wiadomością, że w toalecie zamordowano dziewczynę. Tom od razu pokazał odznakę i pobiegł tam. Widok był dość odrażający. Zresztą każdy widok osoby zamordowanej osoby był odrażający. Leżała cała zakrwawiona. Prawdopodobnie została zastrzelona w tył głowy. Obok niej Tom znalazł kartkę Nie cudzołóż. Zadzwonił po resztę: lekarza, ekipę, zawiadomił zakład pogrzebowy i kolegów z wydziału. Poszedł zapytać kto ją znalazł. Znalazła ją sprzątaczka, opowiedziała mu trochę o niej, głównie to, że była prostytutką, a tu przyjechała by odpocząć. I rzeczywiście odpoczęła... Teraz nic już jej nie zmęczy. Po chwili przyjechał lekarz, stwierdził, że została zabita jakieś mniej więcej cztery godziny temu. Sprawca wiedział co robi, bo nie zostawił śladów. To zabójstwo nie będzie łatwe do rozwiązania...

_________________________________________
Kolejny dowód na to, że ja nie umiem pisać opowiadań, a co dopiero kryminałów.
5 komentarzy= Rozdział

9 komentarzy:

  1. No ja nie mogę!!
    Nieźle się zaczyna, ledwo przyjechał a tu już morderstwo!!
    Zacieram rączki i czekam na next!!!
    Kochaam ;)
    ♥♥♥

    OdpowiedzUsuń
  2. Super rozdział
    jak jeszcze raz napiszesz , że nie potrafisz pisać to ...
    a coś wymyślę
    dawaj następny

    OdpowiedzUsuń
  3. Robi się coraz ciekawiej....

    OdpowiedzUsuń
  4. Bosko! Jestem ciekawa o co chodzi z tymi przykazaniami :)
    Dawaj szybko nexta! ;D

    OdpowiedzUsuń
  5. jak ty nie umiesz pisac opowiadsn to ja jestem sw. mikolaj xD
    rozdzial cudowny :D pisz szybko nexta ; )
    wenyy ;*
    a w wolnych chwilach zapraszam na mojego bloga :
    http://opowiadanie-o-the-wanted.blogspot.com/?m=1
    lixze na komentarz ;3

    OdpowiedzUsuń
  6. Napiszę tylko:
    B O S K I E <33
    więcej pisać nie trzeba :*
    Pisz szybko nexta :3

    OdpowiedzUsuń
  7. Boże
    To jest genialne!
    Kocham to opo.
    Czekam na kolejny
    Weny
    Zapraszam do siebie
    http://my-story-with-the-wanted.blogspot.com/?m=1

    OdpowiedzUsuń